Acerola Fit&Easy
Uwielbiam wycieczki na gwatemalski targ. Choć właściwie nie są to wycieczki, a wyprawy – wgłąb dżungli, niezbadanych zakamarków kulinarnej i botanicznej podświadomości. Choć zawsze próbuję podążać tymi samymi ścieżkami, nigdy mi się to nie udaje; zawsze się zgubię, zawsze odkryję jakiś nowy zaułek, skręcę gdzieś zwiedziona najpiękniejszymi pomidorami lub zapachem świeżej szałwi, odnajdę coś nowego, nieznanego jeszcze, jakąś tajemniczą roślinę, korzeń czy orzech. Tak było i tym razem, gdy pośród piętrzących się gór owoców zobaczyłam te jaskrawoczerwone, tajemnicze klejnoty. Czym prędzej nabyłam sporą garść, przyniosłam do domu i wszczęłam dochodzenie: cóż to takiego?
Wiśnia z Barbados, czyli acerola (a z naukowego punktu widzenia malpigia granatolistna) rośnie bujnie na terenach Ameryki Środkowej, południowych Stanów Zjednoczonych, Wenezueli i Kolumbii. Rozprzestrzeniła się na tak duży obszar za sprawą, jak głosi legenda, pewnej brazylijskiej przemytniczki. Ojczyzną aceroli jest Jukatan; Meksykanie jako pierwsi odkryli jej niesamowite właściwości zdrowotne. Z twardawych, gładkich owoców o lśniącej skórce i chrupiącym, soczystym i białawym miąższu wytwarza się rozmaite dżemy i napoje, ale z ich dobrodziejstwa korzysta przede wszystkim lokalny przemysł farmaceutyczny. Otóż acerola bije na głowe wszystkie inne źródła witaminy C – w 100 gramach owoców znajdziemy jej od 1300 do nawet 2500 miligramów, czyli dziesięciokrotnie więcej niż w czarnej porzeczce i niemal 30 razy więcej niż w cytrynie. Te niewiarygodne liczby sprawiają, że wyciąg z aceroli stanowi bazę dla naturalnych leków i syropów, dostępnych również w Polsce (można je kupić za pośrednictwem internetu lub w sklepie ze zdrową żywnością). Owoce są również wyjątkowo bogate w witaminę A, czyli retinol (niezbędny naszej skórze) i stanowią wspaniały antyoksydant.
Ponieważ niepozorny, gęsty krzew aceroli nie jest bardzo wymagający, można go z powodzeniem uprawiać w donicznce w naszych warunkach klimatycznych (jedyne, czego naprawdę nie lubi, to przeciągi) . Warto spróbować – po 3, 4 latach doczekamy się wiśni-niewiśni, z których możemy przyrządzić domową konfiturę. Wraz z gorącą herbatą i ciepłym kocem będzie wspaniałym towarzyszem na jesienną niepogodę dla całej rodziny, można ją bowiem bezpiecznie podawać i najmłodszym. Owoce wystarczy pokroić, zasypać cukrem, a po kilku godzinach smażyć aż do otrzymania aromatycznej marmolady. Możemy doprawić ją sokiem z cytryny lub pomarańczy albo połączyć w odpornościową bombę z owocami czarnej porzeczki czy czarnego bzu. Jeśli mamy ochotę na bardziej egzotyczne eksperymenty, do konfitury dodajmy łyżeczkę karmelizowanego imbiru (aby go przygotować potrzebujemy niewielki kawałek kłącza, który obieramy, siekamy drobno i wrzucamy na patelnię wraz z łyżką miodu). Na zdrowie!