Bieganie wiosną
Pogoda nas nie rozpieszcza. Najpierw pół roku zimy a potem chwila lata i znów pogodowe-nie-wiadomo-co. Z bieganiem to jest tak, że albo się trenuje albo szuka wymówek. To drugie rozwiązanie prowadzi do tego, że nasze buty kurzą się w przedpokoju, oponki z zimowych nie zmieniają się na letnie (mówię o tych wokół pasa). Oczywiście nie chodzi o to by biegać tylko dlatego, żeby stać się chudszym, jest to jednak jeden z miłych efektów treningów. Bieganie ma jeszcze inne uboczne skutki, o których nie można zapominać. Najważniejsze to trwała poprawa nastroju.
Niektórzy rozpisują się o endorfinach. Po dobrym treningu poprawa nastroju murowana. To naprawdę proste. Wystarczy biec lub nawet biec na zmianę z szybkim marszem przez około 40 minut. Krótszy trening nie daje gwarancji poprawy nastroju. Organizm potrzebuje czasu by wytworzyć endorfiny. To co ważne, to nie trzeba biegać przez cały dzień by być w dobrym humorze. Nasz organizm zapamiętuje dobre samopoczucie, które było efektem treningu. Dzięki temu, gdy zaczniemy dzień do biegania to pozytywnej energii starczy nam do wieczora. Niektórzy nie mają czasu rano, lub też nie wyobrażają sobie wstawania po 5.00, dlatego wybierają treningi wieczorne. To też jest dobre rozwiązanie, należy tylko pamiętać by nie jeść dużej kolacji. Najlepiej zjeść sałatę z dodatkiem np. tuńczyka. Odczekać co najmniej półgodziny i wtedy wyjść na wieczorne bieganie.
Ci którzy dopiero zaczynają przygodę z bieganiem są w tej komfortowej sytuacji, że teraz pogoda powinna sprzyjać treningom na świeżym powietrzu. Dzień jest coraz dłuższy, nie trzeba pamiętać o czapce i rękawiczkach. Aż chce się biegać.
Na koniec mała uwaga, zapaleńcom biegowym trzeba przypomnieć, by nie zwiększali dystansu kilometrów, które przebiegają w czasie tygodnia więcej niż o 10% tego co biegali wcześniej. Bieganie ma być przyjemnością a nie prowadzić do kontuzji.
Wiosna to czas nowalijek, słońca a trasy biegowe stają się coraz ładniejsze, trawa zieleńsza a nasza kondycja z dnia na dzień się poprawia!
