Głodny biegacz w kuchni

glodny-biegacz-w-kuchni

Zimą też „się biega”. Dlatego warto trochę zmodyfikować dietę pod kątem tego co najbardziej się przyda biegaczowi czy biegaczce. O czym mowa? O sensownym zbilansowaniu rozgrzewających potraw z tymi ze świeżych produktów.

Po kolei. Najpierw o samych treningach. Niezależnie od pory roku lepiej na trening iść po posiłku. Oczywiście nie od razu, bo bieganie z pełnym żołądkiem może się bardzo nieprzyjemnie skończyć. Najlepiej zjeść coś lekkiego (owsianka, tost, mała kanapka, banan) na jakieś 2 godziny przed biegiem. Praktyczna rada, jednak trudna do zastosowania, dlatego można ją lekko zmodyfikować i zjeść owoc, albo napić się kawy z mlekiem, herbaty z cukrem i wyruszyć na poranne bieganie. Żeby „coś” było w żołądku.

Ważne by po bieganiu w ciągu 20-30 minut od zakończenia treningu zjeść posiłek regeneracyjny. Może to być lekka sałata, mała porcja makaronu. Coś co szybko można zrobić lub podgrzać. Nie należy też przesadzać z wielkością porcji, dotyczy to przede wszystkim kolacji. Takie są ogólne zasady biegowego jedzenia.
W zimie warto dietę uzupełnić o rozgrzewające kasze. Możliwości jest bardzo wiele, smaki różnorodne od jaglanej, przez gryczaną do pęczaku. Do tego świeże warzywa i mamy zdrowy zimowy posiłek.

Tyle o jedzeniu, jeszcze o piciu. Bieganie zimą bywa bardzo zdradliwe. Mniej się pocimy, chyba, że źle się ubierzemy wtedy bez potrzeby wypacamy wodę. Po dłuższych treningach nie można zapominać o odpowiednim nawodnieniu. Po prostu trzeba pić wodę, napoje izotoniczne (mogą być takie najprostsze domowej roboty – woda mineralna, sok z cytryny, miód i szczypta soli), jak również dobrym rozwiązaniem jest sięgnięcie po rozgrzewającą zupę. Oczywiście nie zamiast wody i innych napojów tylko w ramach uzupełniania płynów.

Pozostając w temacie rozgrzewających organizm posiłków, warto sięgnąć po imbir. Dodatnie kilku plasterków do herbaty uczyni z niej rozgrzewających zimowy napój. Zimno nie zwalania z treningów!