Nopal, sekret meksykańskich zaułków

nopal-sekret-meksykanskich-zaulkow

Meksyk to kulinarne królestwo. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to ogromne miasto pozostaje w nieprzerwanym stanie wiecznej fiesty; dniem i nocą dymią uliczne piece, skwierczy mięso, pachną oszałamiająco przyprawy, góry warzyw i owoców piętrzą się na każdym rogu, a krępi sprzedawcy sprawnymi ruchami wyciskają z nich życiodajne soki. Spacerując ulicami Condesy czy Coyocanu trudno oderwać wzrok, a jeszcze trudniej – powstrzymać się od spróbowania kolejnej odmiany tacos. Kuchnia Meksyku, ciężka, bogata w tłuszcz i cholesterol, pikantno-serowa, pełna jest jednak zaskakujących wyjątków i odpowiada na potrzeby poszukiwaczy zdrowia i energii. Każde szanujące się stoisko z liquados, czyli świeżo wyciśniętymi sokami, i każda uliczna taqueria posiada w menu nopal. Nopalowi, gdy raz się go spróbuje, pozostanie się wiernym na zawsze.

Nopal to nic innego, jak zielony kaktus z gatunku opuncji. Jego grube, mięsiste liście rosną na potężnych, nawet kilkumetrowych łodygach i pokryte są kolcami; słodkie owoce przybierają kolory od żółtego, przez wszystkie odcienie czerwieni aż po głęboki fiolet. Jednak to właśnie liście grają pierwsze skrzypce w meksykańskiej kuchni; tradycja ich przyrządzania na grillu, w formie sałatek lub wyciskania zeń soku sięga stuleci. Pyszne, cienkie kukurydziane placki, z odrobiną fasolowej pasty, siekanym mięsem marynowanym w aromatycznej salsie i gorącą sałatką z nopalu i cebuli to smak meksykańskiej ulicy; nic dziwnego, że do tych krytych folią garkuchni ustawiają się cierpliwe kolejki.

Dla wielbicieli zdrowego odżywiania nopal to prawdziwa gratka, bo oto stanowi nie tylko bombę witaminowo-antyoksydantową, ale niesie szereg innych korzyści dla ciała i ducha. Przede wszystkim polubić go powinny osoby odchudzające się lub te, którym doskwierają kłopoty trawienne: nopal oczyszcza jelita i okrężnicę, przyspiesza trawienie, usuwa złogi, a za sprawą dużej zawartości roślinnego błonnika usprawnia przewód pokarmowy i zapewnia uczucie sytości. Ma około 15 kilokalorii w 100 gramach, więc możemy podjadać go bez opamiętania, choć na surowo raczej nie będzie nam smakował – w końcu to kaktus, więc smak ma surowo-roślinny. Włókno liści nopalu stanowi pożywkę dla korzystnych bakterii flory jelitowej, przeto warto go jeść po antybiotykoterapii. Służy również cukrzykom, dzięki działaniu hipoglikemicznemu, no i po drobnej obróbce jest naprawdę przepyszny.

Jeśli gdzieś na wakacjach uda nam się zdobyć te smakowite liście, możemy po obcięciu kolców pokroić je na kawałki i wrzucić do blendera wraz ze świeżym ananasem lub mango i migdałowym mlekiem; piękny zielony koktajl zapewni nam uczucie sytości i energii na cały dzień. A jeśli chcemy prawdziwie meksykańskiej przygody, tniemy liście na długie paski i wraz z grubo pokrojoną czerwoną cebulą i czosnkiem smażymy na patelni lub grillowej płycie, wzbogacając potrawę oliwą z oliwek, kolendrą, solą, sokiem z limonki i pikantnym chilli. Jeśli podamy tę sałatkę w zdrowych zielonych „tacos” z sałaty, będzie nie tylko niskokalorycznie i pysznie, ale i pięknie.