Soliród

solirod

Gdy w jednej z mediolańskich księgarni (całej dedykowanej fanatykom  kulinarnym!) wpadła mi w ręce „Kuchnia zbieracza”* Fiony Bird, ucieszyłam się ogromnie – dziko rosnące zioła, chwasty, kwiaty, owoce i korzenie to mój najnowszy konik i niewyobrażalnie szerokie pole do popisu dla tych, którzy chcą łączyć nieprzeciętne smaki z dbałością o zdrowie. Na łąkach, w lasach i sadach, dzikich ostępach i miejskich trawnikach kryją się zastępy niepozornych żołnierzy na służbie naszemu podniebieniu i ciału, a zgłębianie wiedzy o nich z tak pięknie wydanych książek to sama przyjemność. Zaś moja piracka natura ucieszyła się ogromnie z rozdziału o tym, co można wyciągnąć – dosłownie! – z morza i plaży. 

Myślę, że każdy z was zna z widzenia soliród  (salicornia europaea, semphire), te zielone gałązki wyrastające z piachu na plażach Europy czy północy Stanów. Jedyna odmiana rosnąca w Polsce jest pod ścisłą ochroną, lepiej więc poszukać solirodu podczas wakacji na przykład na wybrzeżu Francji czy Wielkiej Brytanii. Zbieramy go między majem a sierpniem, później rozpoczyna kwitnienie i przestaje nadawać się do jedzenia.

Soliród, jak wszystko co zielone, jest sprzymierzeńcem naszego zdrowia. W 100 gramach znajdziemy zaledwie 45 kalorii i spore złoża fosforu, wapnia i magnezu. jest znakomitym uzupełnieniem diety antycukrzycowej, dzięki właściwościom moczopędnym neutralizuje zawarty w sobie sód. Oczywiście najlepiej soliród chrupać na surowo, zachowuje wtedy najwięcej swych prozdrowotnych właściwości. Można go też króciutko zblanszować i dodać do każdej potrawy rybnej czy mięsnej – ma piękny jasnozielony kolor i intrygujący kształt. Jest naturalnie słony, nie potrzeba mu więc przypraw, może poza kroplą oliwy i soku z cytryny. Świetnie sprawdzi się w azjatyckim woku i w egzotycznej sałatce. Ja postanowiłam użyć go do smakowitej przystawki – na chrupiących żytnich grzankach ułożyłam tatar ze świeżego śledzia, ogórka i koperku, a nań gałązki solirodu. Zapachniało morzem, latem, wakacjami, przygodą…

* („The Forager’s Kitchen”, niestety niedostępna jeszcze po polsku)