Zaczynamy biegać
Po pierwsze, każdy biegacz lub biegaczka bardzo zdenerwuje się, gdy nazwiemy go lub ją joggerem. Dlaczego? Bo jogging to truchtanie w rozciągniętych dresach a bieganie to już „poważna” sprawa. Biegacze należą do klubów, biegacze się ścigają. My dopiero zaczynamy. To znaczy co? Idziemy do sklepu po buty – bo to najważniejsze, o resztę ciuchów możemy postarać się później. Z pewnością mamy w domu coś w czym możemy iść pobiegać. Potem przyjdzie czas na zakupy, najpierw trening. Jak już mamy buty to połowa sukcesu. Druga połowa jest przed nami – to droga, którą mamy przebiec. Jednak nie tak szybko, zanim wyjdziemy zróbmy rachunek sumienia co jedliśmy/piliśmy. To naprawdę ważne by na trening nie wychodzić z pełnym żołądkiem, z zupełnie pustym również nie. Małe śniadanie, przekąska – idziemy, gdy właśnie zjedliśmy kolacje, odczekajmy trochę i przygoda biegowa czeka.
Pierwszy bieg nie będzie taki straszny, dużo gorzej będzie z kolejnym. Dlaczego? Pierwsza przebieżka – endorfiny, nowe wyzwanie. Druga – zakwasy, zmęczenie i zniechęcenie. Trzeba z tym walczyć. By wygrać (często nierówną) walkę z leniem i zmęczeniem potrzeba nam motywacji. Chcemy schudnąć? A może zależy nam by bez zadyszki wejść na czwarte piętro? Jakikolwiek powód jest dobry. Zatem wychodzimy i biegamy. Pamiętamy by po każdym treningu rozciągnąć się – to ćwiczenia, które nie tylko są bardzo zdrowe ale również przeciwdziałają kontuzjom i urazom. Nie zapominamy też o nawodnieniu – pijemy dużo wody lub izotoników. Wreszcie kwestia jedzenia. Każdy biegacz zaczyna się zdrowiej odżywiać. To proste – jeżeli mamy dobrze biegać potrzebujemy energii, jeżeli potrzebujemy energii to nie tłuszczu, czyli rezygnacja z fastfoodów jest naturalną koleją rzeczy.
Podsumowując: buty, dobry humor, smaczne i wartościowe jedzenie, codzienne treningi i stajemy się biegaczami!