O belle melanzane!
O belle melanzane!, chciałoby się zawołać wstępując pomiędzy stoiska sierpniowego włoskiego targowiska. Nie tylko melanzane, oczywiście, bo wokół piętrzy się całe bogactwo innych kolorowych dóbr śródziemnomorskiego słońca i żyznej ziemi – ale właśnie do nich dziś poprowadził mnie nos i podniebienie, zamierzam bowiem zrobić pyszny, bezglutenowy podwieczorek. Ale do rzeczy: melanzana to po włosku oczywiście bakłażan, a wielość ich odmian o tej porze roku przyprawia o ślinotok. Są przepiękne: lśniące, niektóre malutkie i prążkowane, inne ogromne, jędrne i prawie czarne. Szczupłe i grubaśne; zielone i białe, prążkowane lub gładkie. Do tych warzyw włoscy tenorzy powinni śpiewać pieśni. Kucharze doceniają je niezmiennie, podobnie jak dietetycy, bo bakłażan to samo dobro. Ja złapałam dziś głęboko fioletowy, kulisty okaz odmiany prosperosa i rozpoczęłam śledztwo.
Włosi nazwali bakłażana romantycznie; psianka podłużna, jak botanicznie zwie się to warzywo, ma piękne miano i w języku polskim, zwana jest bowiem gruszką miłosną. Podobnie jak pomidor – bakłażan jest naukowo rzecz biorąc owocem. Podobno nie służy osobom o grupie krwi 0, której jestem posiadaczką, ale dopóki wiedzy tej nie zweryfikuję – zamierzam cieszyć się tym szalenie smacznym, niskokalorycznym (21 kcal w 100 gramach!) smakołykiem przyrządzonym na tysiąc rozmaitych sposobów. Bakłażany pochodzą prawdopodobnie z Azji, o ich przynależność narodową kłócą się Indie i Chiny. Faktem jest, że w medycynie dalekiego wschodu znano zdrowotne właściwości bakłażana długo przed tym, zanim na terenach Europy powstała pierwsza apteka. Na bliskim wschodzie do dziś jeszcze stosuje się sok z bakłażana przy nieżytach gardła, z uwagi na zawarte weń związki antybakteryjne. Z tej samej przyczyny chętnie stosowane są w medycynie tradycyjnej przy chorobach nerek i pęcherza – bakłażan działa moczopędnie. Znajdziemy w nim ponadto obfitość potasu, fosforu, wapnia, magnezu, i ważnego dla wegetarian żelaza. W ciemnej skórce znajdziemy unikalne antocyjany, działające przeciwutleniająco oraz nasuninę, związek zwalczający komórki rakowe.
Pamiętajmy, że przed przyrządzeniem należy….doprowadzić bakłażana do łez. W ten sposób pozbędziemy się jego naturalnej goryczy. Owoc kroimy, posypujemy solą i zostawiamy na 15 minut, aż pokryje się kroplami wody – wtedy płuczemy i osuszamy go i możemy przystąpić do dalszej obróbki. Ja uwielbiam inspirowanego bliskim wschodem i baśniami z tysiąca i jednej nocy bakłażana na gorąco i słodko. Najpierw plastry trzeba grillować. Później na dużej patelni roztapiamy sporą łyżkę – albo i dwie! - masła i tyleż samo miodu. Gdy masa zabulgocze i zarumieni się, wsypujemy dużą garść białego sezamu i złocimy go pięknie, doprawiając gałką i cynamonem; a wreszcie wkładamy naszego bakłażana i obtaczamy w tej pachnącej orientem panierce. Wreszcie dekorujemy kilkoma ziarnami granatu i oddajemy się słodkiej uczcie, oblizując miód z palców i snując marzenia o skarbach Sezamu.